Little Big Meet

Kto by się spodziewał, że takie małe lalki mogą zajmować tyle miejsca?


Do tego potrzeba ich około 120, zapraszam wszystkich na relację z ostatniego wrocławskiego Dyńkonu!
 

 Tak wielkiego meetu dyńkowego w Polsce chyba jeszcze nie było. Czuję mini-dumę, że został on zorganizowany przez naszą grupę – Dyńkowe Love. Super jest widzieć tyle lalek, i to w dodatku zadbanych. Każda wyglądała inaczej, każda była piękna. Miały śliczne ubranka, włoski i oczka, raj dla mojej duszy. Wiele osób podchodziło do nas spytać a co to, a czemu, a po ile, a gdzie, a LALECZKI CHUCKY. Zdarzali się też jednak mili ludzie, którzy potrafili nas uszanować i traktowali to zjawisko jako coś fajnego i niespotykanego. Nie będę przedłużać, oto jakaś połowa lalek z tego spotkania. Przepraszam jeśli kogoś lalka się nie załapała! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się obfocić je wszystkie. ^__^

 Aura dostała niedawno nowego wiga – no przyznajcie, wygląda jak milion dolców.






 Draw me like one of your french girls...

 Zbliżenie na nuszkę.


 Absolutnie śliczna Tiphona – moje lalkowe marzenie od 5 lat. Kiedyś ją sobie kupię, zobaczycie.

 Ona miała śliczny stock, wiga, wszystko. Była naprawdę piękna.



 Zakochałam się w tym małym słodziaku. ♥ Kasiek, Twoja Byulka rządzi!




 Dwa cukierasy.



 Prześliczna Sigma.


 Tę Dalkę uwielbiam naprawdę bardzo mocno. Była ślicznie wystylizowana.

 Rudy foszek. ♥


 Przeurocza Blythe, lub lalka Blythopodobna. Nigdy nie wiem która jest prawdziwą Blythe, a która nie. xD




 A to moja Zinnia w pożyczonym wigu. Leci do niej identyczny. ^_^


 Fasolek czyli najmniejsza lalka na naszym meecie, mniejsza nawet od miniaturowej Lati White, której niestety nie zrobiłam zdjęcia. :( Również była urocza.


Z góry przepraszam wszystkich, że nie napisałam ani modeli, ani właścicieli. Było to jednak zbyt trudne dla mnie, bo po prostu nie pamiętam. Ba, zapominam nawet imiona własnych lalek, a co dopiero tyle...XD

W każdym razie dziękuję wszystkim, którzy przybyli wczoraj wraz ze swoimi podopiecznymi – bez Was ten meet by nie powstał, a zdecydowanie jest on wart zapamiętania!

Trzymajcie się ciepło i do napisania! ♥


Bouquet

Hej, hej!

Ostatnio jakoś tak odżyłam lalkowo, podobnie z resztą jak większość osób. Wydaje mi się, że może na pewno jest to związane z nadchodzącym meetem (kolejnym!) we Wrocławiu, na którym pojawi się prawdopodobnie rekordowa liczba osób. Mnie to bardzo cieszy, kocham meety i spotkanie tylu pięknych lalek na żywo to raj dla mojego serduszka.


Jestem na tyle podekscytowana, że pierwszy raz odkąd przeprowadziłam się do Wrocławia, poszłam na plener w tymże mieście. Ze zdjęć jestem nawet całkiem zadowolona, biorąc pod uwagę to, że ostatnio rzadko jakie fotki mi wychodzą. Naprawdę, mam wrażenie, że cofam się w rozwoju. Ratuje mnie tylko nadzieja, że to przejściowe. Na sesję załapała się moja śliczna Debbie, w równie pięknym stocku od Angelic Pretty JouJou..dobra, w samej sukience, bo nie chciało mi się ubierać jej reszty.









A co poza śliczną Debbie? A no zamieszkały u mnie w tym czasie aż dwie Pullipki. Jedną mieliście już okazję poznać na grupach lalkowych. Jest to oczywiście moja wymarzona Pullip Megurine Luka, która dostała już nowego wiga i obitsu kradzione od Poziomki. Drugą lalką jest Pullip Grell o imieniu Zinnia, która jest całkowitym świeżakiem w naszym stadku i przywędrowała w mojej walizce od Airy, którą kocham z całego serca i dziękuję jej milionowy raz. Serio, nie wiem czym sobie zasłużyłam na to, by mieć przy sobie takie szczęście. Zinnia nie została jeszcze obfocona, ale kupiłam dla niej już wczoraj wiga, wkrótce dostanie także obitsu. Szczerze nie mogę się doczekać, by ją Wam pokazać. ♥

 



A czy ktoś pamięta może moją Melindę? Biedactwo nigdy nie dostało wystarczająco dużo uwagi, ale mam nadzieję, że polubicie jej nowy wygląd, bo ja jestem bardzo baaaardzo zadowolona. Wygląda jak mały chochlik, jest najbardziej uroczym piegowatym kluskiem. Jak tylko zarobię na obitsu dla niej, wezmę ją na jakieś porządne zdjęcia, należy się biedaczce. W końcu za kilka dni stuknie mi pięć lat lalkowania i wszystko dzięki tej rudej czuprynce! Kocham ją naprawdę mocno, chociaż nie robię jej tylu zdjęć co moim Pullipom.


Kolejny post pojawi się na pewno po Dyńkonie.
Do napisania, Kochani i mam nadzieję, że miło spędzacie koniec zimy!